sobota, 27 grudnia 2008

Spotkanie




Nasze spotkaniania nie codzienne ale wielokrotne w tygodniu stają sie regulą.Sposobem na zycie.Bez nich smutno.Rozmowa przy kawie ,nawet na tematy ble ble zadowalają mnie.A ciebie?
Czy nie ma w nich znudzenia,marazmu?Takie i podobne chochliki już mnie nawiedzają trochę niepokoją,ojejku co ja wygaduje!A kysz a kysz !
Uśmiech na Twarzy i błysk w Twoich oczach spowoduje,ze znowu zapomnę o chorobach stawów.
Powiem ,ze jestem nieśmiertelnym szamanem z nad Bajkału!A cały step i sąsiadujące góry z syberyjskimi tygrysami nim wejdę w kosmos oddam w twoje władanie, wspomnienia też o wspólnych wędrówkach po bezdrożach i knajpach warszawskich .Powierzę po wsze czasy Brzozę- Penelopę,ogród,i złote rybki. Może spełnią to czego ja nie spełniłem dla Ciebie!Ofiaruję tez na pamiątkę zielone listki nadziei.Oddam ten cały świat i pieśni srebrny zdrój i wszystek czar przeżytych lat za pocałunek Twój!
Gwarantuję słowem Szamana,masz jak w banku chińskim!A jak zechcesz to z kosmosu bedę walił esemesami na Conrada ,a chodnik po ktorym biegasz uscielę gwiazdami z drogi mlecznej.
\

czwartek, 25 grudnia 2008

Spacer



Wieczorem wigilijnym puste ulice i osiedlowe parki,tylko od czasu do czasu przemyka samochód i chodnikiem spóźniony przechodzeń z nastawionym kapturem spieszy do bliskich,w zakamarkach wieżowców nie widać jak zwykle pijaczków.Tez kolędują Tylko my idziemy noga w nogę, chodnikiem,potem skręcamy na skwer i na przełaj przebijamy się pod dom weteranów.Zamierzam tu zorganizować wystawę z podroży nad Bajkał-oznajmiam gromkim głosem Bemowi.Ten macha na znak aprobaty ogonem i ociera się o nogę.Nie chce jednak iść aż po budynek,przeciąga na druga stronę jezdni.Idziemy więc dalej zgodnie z jego tym razem życzeniem,za oknami jarzą się choinki,słychać rozochocone alkoholem śmichy chichy,na balkonach młodzi palą papierosy i rzucają na skwer palące się race.Nic tu po nas-macha ogonem mój kumpel i ciągnie w kierunku Lazurowej.Ok piesku,tam sobie pomedytujemy.Na razie zróbmy siusiu.Proceder mój naśladuje Ben,podnosi nogę i leje jak z cebra na krawędź chodnika.Uszczęśliwieni zasuwamy krokiem marszowym do celu.Dobrze mieć takiego kumpla.Nie mówi,a jeśli tak to tylko szczeknie,zaskomli.Myśli jednak wiele i mądrzej niż ja,czuje wiele,a najważniejsze zniewala wiernością. Gdybyś piesku przemówił w noc wigilijną -dowiedziałbym się wiele o sobie, miałbym pojęcia co psy myślą w ogóle o człowieku.
Dalej szliśmy krok w krok w milczeniu, pogrążeni w wigilijnej medytacji wypatrując gwiazdy.Ale niebo zasłaniały napastliwie chmury.
Czy moja gwiazda koniecznie musi być w niebie? A nie lepiej szukać ją w swoim sercu,myślach?
Wigilia w sercu to jest to-krzyknąłem aż Ben zaskowytał z radości.I w optymistycznym nastroju gaworzyliśmy w drodze powrotnej.Opowiadałem o przyjaciółce Ani,słuchał oblizując się i machając ogonem,widocznie przypomniały mu się ostatnie jej smakołyki!Szymonie,Szymonie-ben ocierając się o nogę skomlał;
-powiedz mi kiedy nas nawiedzi, zaproś pod brzózkę!OK-tak się stanie-odpowiedziałem z radosnym przekonaniem.A kiedy byliśmy już pod naszą bramą podeszliśmy do przyjaciółki, obejmując jej białą kibic prosiłem o nieśmiertelność i dalszą radość bycia z Anią.Moja Penelopa tylko zadrżała,zaszumiała,a wiatr z jej gałązki zerwał żółty listek i poniósł nad moją galową w ciemną noc.Pozostał tam jeszcze jeden samotny,drżący.Co myśli maleńki listek na tej gałązce gdy silny wiatr porwał jego przyjaciela?

środa, 24 grudnia 2008

Ania



W tradycji katolickiej jak większość Polaków tkwi po uszy ,a piękny nosek czasami jest ledwie widoczny.Od czasu do czasu sarka,nie zgadza się z dwulicową moralnością kościoła i samych wiernych,podobnie krytykuje ich poczynania jak ja.Lecz muru głowy nie rozbije,chociaż takich jak Ona i ja jest wielu.Wisła prędzej bieg zmieni,niż narodowa świadomość.
Chcesz czy nie chcesz bierzesz odział w imprezach religijnych,chyba ze wyjedziesz za granicę.My to robimy.Ania świetnie potrafi wyreżyserować każdą podroż, przeważnie daleką i egzotyczne pachnacą.
Wigilia tym razem w kraju,w domowych pieleszach.Ona w swoim domku,ja w swoim.Takie nasze układy na które jak dotychczas nie mamy rady.Spotkania jednak w halach targowych i przy stolikach kawiarnianych satysfakcjonowały nas ogromnie! i było ok nawet po rozstaniu kiedy pojechaliśmy do swoich rodzin .Jednak wiele i dobrego powiedzieć o gwiazdce.Wrosła w krajobraz polskich obyczajów,na przestrzeni wieków świeciła nadzieją pod strzecha chłopa pańszczyźnianego.
Na kresach radowała nie tylko maluchów,w tych bowiem dniach na stolach było bosko, mięso, smażona kiełbasa swojej roboty,kwaszona kapusta i ciepły z pieca pachnący chleb/..Święta łączą skłócone rodziny,lub skłócają je bardziej pod wpływem wypitego alkoholu.Wady to: m.in obżarstwo,opilstwo ,niebezpieczeństwa pożaru,wypadki śmiertelne,kradzieży,napady i włamania.Zalety"handel i kościół w okresie-przedświątecznym ma Kanadę.A po świętach ? Kac,bóle żołądkowe.pusta kieszeń i pytanie jak przeżyć do pierwszego.Ale polskiej gościnności stało się zadość!
Zostaw się,a postaw,jak słowo boskie stało się faktem dokonanym ! Każdego roku powtarza się ten sam scenariusz jak modlitwy ,kolędy i dzwony kościelne walające na pasterkę
A kiedy wszyscy ochłoną,wrócą do prozy z tego rytualnego omoku, zaimprowizujemy nasze Boże narodzenie.Zresztą z każdym spotkaniem zapala się dla nas gwiazda betlejemska bez ingerencji modlitewnej Kościoła.Amen

sobota, 20 grudnia 2008

Swięta?




Na brak pogody w kraju można narzekać,lecz na święta nie ma powodu.Jest wysyp obfity,większy niż grzybów w zdewastowanych lasach podwarszawskich.Chcesz ,czy nie chcesz,ale musisz swiętowac, obowiązują bowiem z urzedu mimo,ze koscielne!.Boże narodzenie to już tradycja narodowa.Dzięki temu,ze kościół w mrocznej przeszłości potrafił tępiąc pogan, zaadaptować ich zwyczaje i obyczaje -m.in choinkę- Bosze narodzenia jest atrakcją nawet dla niewierzących i innowierców, dla ziemskich zaś ambasadorów boga oraz magazynów handlowych złotą żyłą.
Stoły uginają się od jadła i napoi.Jedz,pij i popuszczaj pasa jak za Sasa.Resztki jedzenia powędrują do wysypiska śmieci. Za tydzień przyjedzie śmieciarka,póki co wyżerkę mają szczury i koty,nie ważne,że smrodek z rozkładających się wiktuałów wiatr roznosi na wszystkie piętra i wkurza skacowanych , obżartych mieszkańców. Ale tradycji stało się za dość.I tak co rok to ten sam prorok,opłatek,podarki pod choinkę,banalne życzenia ble ble,a potem siup w świąteczny dziób.Zdrowie nasze ,gardła nasze...śpiew ,śpiew zapijaczonym co raz bardziej głosem..w śród nooocnej ciiszy niech świat cały słyszy jak my dzieciątko kochamy i JP2 mamy! ,potem kto jeszcze może na chwiejnych nogach fru na pasterkę .A jutro? Poprawiny,zaprawimy,odwiedziny wódzia,Gatka szmatka i znów picie,a nieraz mordobicie.Interwencja straży pożarnej,policji i pogotowia-to normalka w katolickich narodowych świętach.Amen

piątek, 19 grudnia 2008

Anna ale nie panna


Daleko do ideału,zwłaszcza u ludzi ze zwichniętymi życiorysami,ze skrzywionymi poglądami,odbiegającymi o nieba od panujących standardów,Daleko nam tez do wartości chrześcijańskich.Po drodze pogubiliśmy je,nasi krewni,znajomi ubolewają nad tym , jesteśmy po zanawiasem katolickiego spoleczenstwa.A fakt ,ze w nim zyjemy nie powinien nas niepokioc.Tworzymy wszak juz zwarty szwadron kawalerii.szble w dlon i do boju!

Kogo boimy się/?Starości,chorób!Ludzi tez mimo,ze większość klepie zdrowaśki są niebezpieczni.Mogą skrzywdzić,pójdą do spowiedzi,dostana rozgrzeszenie.
A my spowiadamy się sami dla siebie i przed sobą!Anna i Szymon -to współcześni wygnańcy z raju.Zdarliśmy jednak sami listki figowe,a hulanki i swawole uznaliśmy za dar boży ,a modlitwa nasza to udany seks.Łączy ciała i ozłaca dusze.Ania za każdym zbliżeniem jest podobniejsza do Marii Magdaleny,a jej ciało wzbudza dreszcz pożądania i wyzwala pierwotne instynkty Goryla.Wyobraźnia pobudzona bezwstydnością dodaje animuszu. Obiecuję wielokrotnie,w następnym wcieleniu, w siódmym niebie,za daleką gwiazdą przeznaczenia Annę nie pannę zgwałcę tysiące razy w sekundzie kosmicznej, a potem kochać będę na gwiezdnych promyczkach,w dziurach kosmicznych i pulsujących falach między planetarnych.Anna nie panna ,a Szymon nie kawaler są nie do zdarcia,a tylko do miłego zwarcia podczas którego się iskrzy i czas mdleje z namiętności.Oni są nieśmiertelni,prą do przodu na przekór wichrom i zawieruchom większym niż burza w szklance!

środa, 17 grudnia 2008

Tak łatwo..






Tak łatwo to powiedzieć-bądź twardym jak stal,nie pękaj ,nie kwękaj.Takimi słówkami staramy się wychowywać innych, sobie raczej serwujemy cieple pieluszki.I dla tego w większości jesteśmy mięczakami,chociaż przed innymi udajemy orłów sokołów. Chłopcem na pokaz-takich modeli multum.A orłów, faktycznych sokołów,odważnych,z otwartą przyłbicą oj,oj mało,za mało ..A do jakiej kategorii siebie zaliczam?
Oj,trudno mówić o sobie jeśli się chce nazywać wszystko po imieniu,aż do bólu ,do kości i szpiku.Staram się być takim.To nieznaczny ze lubuje się w samobiczowaniu.Absolutnie nie.Lecz uważam,ze lżej się żyje ze sobą,jeśli nawet przed snem,lub rankiem przed lustrem wygada się sobie gorzką prawdę.Prawdziwa cnota krytyki eis nie boi,ale to się tylko tak mówi innym,a w stosunku do siebie ona krytyki tez nie lubi,boi się prawdy.Cnota?Mam na uwadze alegorie-przenośnie.U mnie katolicka umoralniona cnota i sumiennie zostały wyrugowane.Ale z prawdą mam nadal kłopoty.Co to jest prawda?Moja prawda jest najważniejsza-powiadają,tylko nasza mówią księżna ,a moja droga do prawdy jest tylko jest żmudna i krytyczna.Ale to jest moja ,własna,dzięki jej , w wieku za bardzo już dojrzałym czuje się o wiele lepiej niż kiedy utrwalałem władzę ludową,budowałem socjalizm i w imię socjalizmu bylem oskarżany o zdradę ojczyzny i dezercję z bronią w ręku...Kryterium mojej prawdy-moje doświadczenia.Za mało wiem,żeby powiedzieć iż Boga nie mam.Lecz za dużo jucz wiem,ze go na pewno nie ma w kościele,w obrazach świętych i krzyżykach na szyjach katolików .A ,czy w ogóle oni mają sumienie,uczucia religijne,których żarliwie,napastliwie bronią i ścigają w imieniu prawa i Ojczyzny odmieńców,niedowiarków,heretyków.Nawet likwidują wystawy i nie dopuszczają do publicznych wystąpień odmieńców.I na tym polega milosc bliźniego?

Moj dom